Zmarzlik wygrywa SGP w Rydze

 

fot. FIM Speedway GP

Bartosz Zmarzlik zwyciężył podczas Speedway Grand Prix w stolicy Łotwy, przywożąc za sobą Fredrika Lindgrena i Martina Vaculika. Czwarty był Woffinden wykluczony w finale za ruch pod taśmą. Zawody obfitowały w emocje i upadki.

Zawody rozpoczęły się o 16:00 czasu polskiego przez brak oświetlenia na łotewskim obiekcie. Warto wspomnieć, że najszybszymi zawodnikami w porannych kwalifikacjach byli Max Fricke, Fredrik Lindgren, Jason Doyle, Dan Bewley czy Maciej Janowski – i w większości (nie licząc Doyle’a) zdecydowali się oni na wybór pól, które w początkowej fazie zawodów dawały im starty dalej od kredy.

Okazało się to być dość dobrą strategią jako, że już w pierwszym wyścig Andzejs Lebedevs startujący w żółtym kasku założył się na pozostałych rywali i przywiózł „trójkę”. W kolejnym biegu po taki sam scenariusz jechał Polak, Maciej Janowski, jednak jazda została przerwana przez okropny wypadek Andersa Thomsena, który po kontakcie z Jasonem Doylem rozpędzony przeleciał przez bandę i mocno uderzył o ziemię poza torem. Duńczyk został zabrany do szpitala – według Nickiego Pedersena, który rozmawiał z polskim Eurosportem, Thomsen może mieć problemy z lewym nadgarstek a także mieć wstrząśnienie mózgu.

Zawody zostały wznowione – Janowski tym razem nie wystartował już tak dobrze i linię mety przeciął jako drugi, za Doylem. „Magic” przez cały wieczór zmagał się głównie z problemami na starcie, szczególnie gdy przyszło mu to zrobić drugi raz przez wznawianie biegu (bo sytuacja z wypadkiem Thomsena nie była pierwszą).

W kolejnych biegach to ponownie kaski pól zewnętrznych dawały najlepsze rezultaty, choć z reguły wyłamał się Bartosz Zmarzlik – Polak wygrał swój bieg ruszając w kasku niebieskim. Fredrik Lindgren był pierwszym, który zdołał wykorzystać start przy kredzie na swoją korzyść i dowieść trzy punkty.

Następnie przez większość zawodów wszystkie pola dawały zawodnikom podobną skuteczność – nawet skrajne czwarte dawało punkty, jak udowodnił Tai Woffinden, który wygrał z niego bieg po kilku zawodnikach, którzy dojeżdżali z „jedynką”. Brytyjczyk prezentował mocne tempo cały wieczór, wygrywając lub dowożąc trzecie pozycje, jednak tylko dwa razy. Woffinden jednak od początku rywalizacji miał ostrzeżenie za ruszenie się podczas startu, co potem pokrzyżowało jego plany w stanięciu na podium.

Zmarzlik w fazie zasadniczej nie wyglądał tak dobrze jak Lindgren czy wspomniany Woffinden – do półfinału awansował rzutem na taśmę. Nie ustrzegł się też błędów, w tym jednego poważnego, przez który został wykluczony: w czasie walki z Maciejem Janowskim, Zmarzlika podbiło i skontrowało przez przesunął się przed rodaka, uderzając jednak w jego przednie koło. Dodatkowo „Magic” położył motocykl, aby go nie powalić co powiedział sam Phil Morris. Bieg został wznowiony w trójkę, jednak Janowski nie był w stanie pojechać jak przed upadkiem i tak zdobył tylko jedno oczko, gdy miał szansę na trzy a Zmarzlik na dwa. „Magic” wygrał potem inny wyścig, a w kolejnym punktował jednak nie wystarczyło to na półfinał.

Aktualny mistrz świata jednak odbił się w półfinale, gdzie jako ostatni wybierał pole startowe – przypadł mu biały kask po tym jak Leon Madsen podjął zaskakującą decyzję o starcie z zewnętrznej, która potem się nie opłaciła. Polak wygrał pierwszy półfinał i awansował do finału razem z Fredrikiem Lindgrenem. W drugim zwyciężył Woffinden, a drugi był Vaculik – czwarty był Dan Bewley, który zaliczył upadek na pierwszym wirażu, a po wznowieniu biegu nie był w stanie walczyć z rodakiem.

Finał też nie przebiegł bez problemów – najpierw najlepiej ruszył Woffinden, a za nim Zmarzlik, jednak przewrócił się Fredrik Lindgren i wyścig przerwano. Przy kolejnym podejściu przed podniesieniem taśmy poruszył się właśnie będący w dobrej dyspozycji Brytyjczyk i został wykluczony jako, że miał już jedno ostrzeżenie. W końcu finał odbył się w trójkę, a podczas niego Zmarzlik wystrzelił na czoło i w pięknym stylu zwyciężył.

 

Comments